List do Zofii – Uciekaj! (11825 dzień życia)
Miasto na G.
23. 2019r.
Moja miła,
Piszę do Ciebie na szybko i zupełnie trzeźwy.
Ja się na to nie godzę, aby w Tobie cokolwiek tak cierpiało.
Wszystko co złe, natychmiast wysyłaj do mnie, już otwieram okna – wszystko się zmieści, upychaj nogami, kocami, zamykaj do mnie, a ja solidnie się z tym rozprawię tak, aby nigdy do Ciebie nie wróciło.
Mam!
Wybacz wybuchy radości, piszę na raty, ale mam!
Trzy godziny myślałem i wierz mi – nie ma lepszego rozwiązania. Jeśli znowu będziesz w miejscu gdzie Ci źle, gdzie coś się pieprzy ponad Tobą, gdzie jest Ci niewygodnie, albo coś zaraz w Tobie wybuchnie, to nie gnaj w bezsilność. To zła droga. Bezsilność, to bezsilność. Z samej nazwy to miejsce brzmi beznadziejne. Uciekaj w sobie, to znaczy, bądź gdzie musisz, rób swoje, bo musisz, ale tyłem głowy chodź do mnie, albo ze mną nad morze. Posiedzimy, pogadamy, zaraz poczujesz się swobodniej i spokojniej, a przez cały czas będziesz tam gdzie jesteś. Teraz mało się o tym mówi, ale w myślach można wędrować do woli i wszędzie. Przyjdź do mnie, to Cię natychmiast uspokoi, ciśnienie krwi obniży, gwarantuję, przemyślałem wszystko sto razy. Zadziała. Uciekaj do mnie, tu zawsze masz bezpieczne gniazdo, suchy kwadrat, pryczę z gołego materaca, kanapki z musztardą i stertę alkoholu oraz mnie na zawsze.
Do cholery, które poczucie bezpieczeństwa jest dla Ciebie ważniejsze? To czy tamto?
Ściskam do bólu obojczyków.
— Adam Deloewe.